Ulubione z garderoby :)

Dzisiaj mniej gadania, a zdecydowanie więcej zdjęć. Trochę próżny wpis o tym co sprawia, że bieganie jest dla nas jeszcze większą przyjemnością :)

Każda, ale to każda z nas-kobiet chociaż w minimalnym stopniu jest próżna. I proszę Was, nie mówcie mi, że to nieprawda. Która z Was podczas sportowych zakupów nie zwraca uwagi na kolor? Która nie zastanawia się jak dana bluzka będzie się komponować z ciuchami, które już posiada? No właśnie! Wszystkie tak robimy. 

Dlatego stwierdziłam, że czas dać upust swej kobiecej próżności i zaprezentować swoją top listę ciuchów biegowych na chłodniejsze dni. 

Podstawa podstawy ubioru biegacza w dni, kiedy pogoda zdecydowanie nie przypomina tej wiosennej, czyli: rękawiczki (my zaopatrzyłyśmy się w te z takimi magicznymi niteczkami, które pozwalają na obsługę telefonu dotykowego- naprawdę nie mam pojęcia jak to się nazywa;p), opaska plus pierwsza warstwa, czyli koszulka termoaktywna (udało mi się ją wyhaczyć na przecenach za jakieś 50 zł, a sprawdza się idealnie)

No tak, u płci pięknej pierwszą warstwą jest przecież biustonosz... Tutaj pokazuję nasze dwa ulubione. Nie ma szału u nas z wielkością biustu, dlatego takie najzwyklejsze w świecie sportowe staniczki zapewniają nam odpowiedni poziom podtrzymania i komfort podczas przebieżek.

Weronika zaszalała tej zimy i zaopatrzyła się w komin Nessi, który jak twierdzi, sprawdza się idealnie! Ja zdania na ten temat nie mam, bo sama biegam bez. Jedyne co mogę powiedzieć, to to że naprawdę jest prześliczny.

No i na koniec elementy garderoby, które uwielbiam! Kurta i koszulka Nike. Nie wiem dlaczego, ale strasznie podobają mi się różowe ciuszki biegowe, kiedy zdecydowanie ten kolor na co dzień mnie odrzuca. Jak je ubieram od razu lepiej mi się biegnie. Magia?

To na tyle, może w przyszłości zaprezentujemy Wam elementy naszej garderoby, które odkrywają troszkę więcej ciała- oby już niedługo. 
Wiosno przybądź! [W.S.]